Piłkarze The Eagle po ubiegłotygodniowym pucharowym niepowodzeniu, wrócili w sobotę do rywalizacji ligowej. Po pełnym zwrotów akcji spotkaniu, gospodarze pokonali 6:3 Houghton & Wyton Reserves i dopisali w pełni zasłużenie trzy kolejne punkty do swojego dorobku.
Było piękne słoneczne popołudnie. Początek lutego, ale panowały wręcz wymarzone warunki do gry w piłkę. Wokół boiska powoli zbierali się spragnieni futbolowych wrażeń kibice. Nic nie zwiastowało dreszczowca, który miał się tutaj za moment rozegrać. Piłkarze wybiegli na murawę George Lambton Playing Field. Orły w swoim domowym komplecie – cali na czerwono, goście w żółto-czarnych barwach. Punktualnie o godzinie 14:00 sędzia Nick Griggs dał sygnał do rozpoczęcia rywalizacji.
Pierwsze dwa kwadranse przebiegły w dość spokojnej atmosferze, bez fajerwerków. Nieliczne okazje z obu stron. Posiadanie piłki i kultura gry ze wskazaniem na podopiecznych Arkadiusza Reputały. Festiwal strzelecki rozpoczął znajdujący się ostatnio w wybornej formie, Mateusz Gretkowski. Oskrzydlająca akcja prawą stroną, płasko zagraną piłkę w pole karne przytomnie przepuścił Sławomir Pękała. Dotarła ona pod nogi lewoskrzydłowego Orłów, który nie miał problemów, by skierować ją do siatki. Goście odpowiedzieli po trafieniu z rzutu karnego. Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się najlepszy snajper Houghton & Wyton, Daniel Williams. Jeden do jednego. Dwie bramki do przerwy. Nic szczególnego. Mecz, jak wiele innych.

Szał rozpoczął się tuż po wznowieniu gry po przerwie. Jako pierwsi cios zadali goście. Gospodarze chyba myślami nadal byli w szatni, bo dali się w bardzo prosty sposób zaskoczyć. Chwila nieuwagi, dekoncentracji, proste błędy i dzięki trafieniu Adama Kay’a, Houghton & Wyton wyszli na prowadzenie. Podrażnieni gospodarze nie zamierzali odpuszczać i niesieni dopingiem kibiców ruszyli do odrabiania strat. Wówczas wydarzyło się coś, co nawet najtęższym umysłom trudno wytłumaczyć, a takie sytuacje na europejskich stadionach to rzadkość! W ciągu ośmiu minut piłka czterokrotnie lądowała w siatce gości. Totalne szaleństwo! Ten bramkowy amok rozpoczął, podobnie jak w pierwszej połowie, Mateusz Gretkowski. Silnie dośrodkowana przez niego piłka z rzutu rożnego została przedłużona przez jednego z defensorów w żółto-czarnym stroju i wylądowała w okienku bramki strzeżonej przez Thomasa Dockerilla. Kolejne trafienie i kolejny „swojak”. Z lewego skrzydła silnie zacentrowana futbolówka przeszyła pole karne Houghton. Lewy defensor gości w akcie desperacji próbował przeciąć wrzutkę, ale zrobił to tak niefortunnie, że piłka zatrzepotała w siatce! Trzy do dwóch! Niczym w filmie Hitchckoka, nastąpiło trzęsienie ziemi, ale emocje tylko rosły. Wtedy do akcji wkroczył najlepszy snajper The Eagle, Sławomir Pękała. Najpierw sfinalizował doskonałe, prostopadłe podanie z głębi pola, a następnie fenomenalnie, kontrująco przymierzył głową, wyprowadzając swój zespół na trzybramkowe prowadzenie!
Goście byli na kolanach. Przy życiu postanowił ich utrzymać… Mateusz Gretkowski, który w potwornym zamieszaniu podbramkowym wpakował piłkę do własnej bramki. Drużyna Houghton, której został podany przysłowiowy tlen, postanowiła poszukać szansy na zmianę niekorzystnego rezultatu. Podjęli uzasadnione ryzyko, przechodząc do gry trzema obrońcami, przejęli inicjatywę, czego efektem był kolejny rzut karny. Odpowiedzialność na swoje barki, w tym niezwykle ważnym momencie spotkania, wziął na siebie (ponownie) najlepszy snajper Houghton, Daniel Williams. Uderzył płasko, w prawy dolny róg bramkarza. Niestety dla strzelającego, jego intencje znakomicie odczytał Radosław Kalata i sparował uderzenie na rzut rożny. Sprawdziła się stara piłkarska zasada, że ten sam zawodnik nie powinien dwukrotnie w tym samym meczu wykonywać „jedenastek”, bo to grozi przynajmniej jednym pudłem! Warto w tym momencie również odnotować, że golkiper gospodarzy, wyrasta na specjalistę od rzutów karnych! Było to już trzecie uderzenie z jedenastego metra, w trzecim kolejnym meczu sparowane przez polskiego golkipera! Znakomita seria! Znakomita statystyka! W sobotnim spotkaniu ta interwencja była na tyle kluczowa, że pozbawiła gości nadziei na korzystny rezultat. Po tym wydarzeniu z zawodników w żółto-czarnych strojach zdecydowanie zeszło powietrze, stracili animusz i ofensywny zapał. Mało tego, dali się zaskoczyć jeszcze raz. Wynik na 6:3 ustalił, niezwykle skuteczny tego dnia, Mateusz Gretkowski.

Dziewięć bramek, trzy trafienia samobójcze, dwa rzuty karne, mnóstwo walki, zaangażowania i ambicji, a przede wszystkim spora dawka czystej, futbolowej jakości! Czy można sobie wyobrazić lepsze warunki do promocji spotkań The Eagle? Chyba nie! A co najistotniejsze, żeby poczuć te niezwykłe piłkarskie emocje na własnej skórze, nie trzeba czekać zbyt długo! Orły w najbliższą sobotę ponownie wybiegną na murawę własnego obiektu na George Lambton Playing Field. Rywalem będzie nieobliczalna Manea United. Początek rywalizacji punktualnie o godzinie 14:00! Nie może Was tam zabraknąć!
The Eagle – Houghton & Wyton Reserves 6:3 (1:1)
Bramki: Mateusz Gretkowski x2, Sławomir Pękała x2, trafienie samobójcze x2 – Adam Kay, Daniel Williams (k.), Mateusz Gretkowski (s.).
The Eagle: Radosław Kalata – Arkadiusz Jargieło, Paweł Oziemczuk, Robert Oziemczuk, Mateusz Kupka – Mariusz Kożuchowski, Kristaps Janens, Marcin Byszewski, Mateusz Gretkowski – Ionut Cucu, Sławomir Pękała.
Ponadto zagrali: Marcin Wołynko, Łukasz Kruczek, Alex Miron, Radosław Oleksiak, Artur Zajączkowski.
Houghton & Wyton Reserves: Thomas Dockerill – Ben Drage, Michael Gore, Jay-Kay Hudson, Scott Jones – Adam Kay, Jake Linley-Brown, Charlie Roberts-Dear, Tom Sinclair – Jordan Triggs, Daniel Williams.
Ponadto zagrali: Tom Burrows, George Grant, Craig Holiday, Ewan McCulloch.