Siedem spotkań bez porażki z rzędu. Tak aktualnie prezentuje się ligowy bilans The Eagle. W ostatniej serii gier podopieczni Arkadiusza Reputały odprawili z kwitkiem kolejnego rywala, pokonując drużynę Manea United 3:1.
Szalejący nad Wyspami Brytyjskimi huragan Dennis postawił spory znak zapytania nad możliwością rozegrania sobotniego meczu. Ostatecznie, obie drużyny w porozumieniu z arbitrem, pomimo dość ekstremalnych warunków meteorologicznych, postanowiły skonfrontować swoje siły.

Zdecydowanie szybciej w tej radykalnej futbolowej rzeczywistości zaadoptowały się Orły z Newmarket, które w pierwszym kwadransie wykreowały trzy znakomite okazje do objęcia prowadzenia. Żadna z tych prób nie okazała się niestety skuteczna. Parafrazując popularne powiedzenie, można stwierdzić, że ”do czterech razy sztuka”, albowiem kolejna sytuacja zakończyła się powodzeniem. Z narożnika boiska piłkę zacentrował Marcin Byszewski. Ta spadła idealnie na głowę Pawła Oziemczuka, który skierował ją do siatki i otworzył wynik rywalizacji. Objęcie prowadzenia nieco uśpiło gospodarzy sobotniej konfrontacji. Zaledwie dwie minuty później na tablicy wyników ponownie widniał rezultat remisowy. Serię prostych, niewymuszonych błędów w szeregach The Eagle, skrzętnie wykorzystał najlepszy strzelec Manea United, Josh Hutchison, doprowadzając do wyrównania. Można śmiało stwierdzić, że to był jedyny, pozytywny, ofensywny akcent gości sobotniego popołudnia. Od tego momentu na murawie George Lambton Playing Field istniała w zasadzie tylko jedna drużyna. Orły prowadziły grę, kreowały sytuacje i strzelały bramki.

Na 2:1 podwyższył Mircea-Iacob Baciu, który wykorzystał nieporozumienie pomiędzy stoperem, a golkiperem gości, przytomnie wyłuskał piłkę i nie miał problemu z wpakowaniem jej do pustej bramki. Warto odnotować, że było to debiutanckie trafienie rumuńskiego skrzydłowego w biało-czerwonych barwach. Na przerwę The Eagle schodzili z komfortową, jednobramkową zaliczką.

Po zmianie stron, co już zostało wspomniane, ton boiskowym wydarzeniom nadawał jeden zespół. Ataki gospodarzy były dodatkowo dynamizowane przez wiatr wiejący w kierunku bramki drużyny gości. Manea ograniczyła się w zasadzie jedynie do destrukcji. Szczelne zasieki obronne, postawione przez piłkarzy w zielono-czarnych trykotach, zostały przełamane w 60 minucie. Z okolicy 25 metra huknął najlepszy strzelec Orłów, Sławomir Pękała. Piłka niesiona porywistym podmuchem „Dennisa” przecinała powietrze jak szalona, a swój lot zakończyła dopiero w siatce. Dwubramkowe prowadzenie tylko rozochociło podopiecznych Arkadiusza Reputały. Atakowali, ale pomimo wielu prób i okazji żadna z nich nie doprowadziła do zmiany rezultatu. Mecz zakończył się wygraną gospodarzy 3:1.

Orły dopisały kolejne trzy oczka do swojego dorobku i pozostają niepokonane w lidze od 25 października ubiegłego roku! Dzięki tej świetnej serii, The Eagle na dobre rozgościli się w górnej połowie tabeli, zajmując aktualnie trzecie miejsce. Konkurencja jednak nie śpi, wiec trzeba zachować maksymalną koncentrację, by utrzymać ten kapitalny współczynnik. Najbliższa okazja do ponownego podreperowania punktowego dorobku nadejdzie już w najbliższą sobotę, kiedy Orły udadzą się w delegację do Alconbury FC. Początek rywalizacji o godzinie 14:00.
The Eagle – Manea United 3:1 (2:1)
Bramki: Paweł Oziemczuk, Mircea-Iacob Baciu, Sławomir Pękała – Josh Hutchison.
The Eagle: Radosław Kalata – Mateusz Kupka, Paweł Oziemczuk, Robert Oziemczuk, Łukasz Kruczek – Mircea-Iacob Baciu, Kristaps Janens, Marcin Byszewski, Mateusz Gretkowski – Artur Zajączkowski, Sławomir Pękała.
Ponadto zagrali: Łukasz Golder, Mariusz Kożuchowski, Radosław Oleksiak, Alexandru-Catalin Tanase, Mateusz Szukalski.