Rollercoaster bez happy endu.

Piłkarze The Eagle FC w swoim debiucie na nowym, domowym obiekcie w Red Lodge podzielili się punktami z drużyną Barton Mills FC.

Podopieczni Arkadiusza Reputały przystąpili do sobotniej potyczki z dużym animuszem i już w pierwszych 20 minutach mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale żadna z pięciu doskonałych okazji nie zakończyła się bramką.
Już w 4 minucie w sytuacji sam na sam spudłował Mateusz Gretkowski. Chwilę później ten sam zawodnik strzelał z bardzo korzystnej pozycji, ale piłka nieznacznie minęła słupek bramki. Nie minęło siedem minut spotkania, a „Orły” miały kolejną sytuację. Z okolicy 25 metra bardzo mocno na bramkę uderzył Mirosław Pawlak, ale bramkarz Barton Mills w ekwilibrystyczny sposób przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 11 minucie mogło i powinno być 1:0 dla gospodarzy, ale Mateusz Gretkowski ponownie przegrał pojedynek oko w oko z golkiperem Mills. Lewoskrzydłowy The Eagle starał się i pracował na bramkę w każdy możliwy sposób. W 19 minucie po jego strzale tylko ostemplowała poprzeczkę. Konstrukcja bramki ponownie stała się sprzymierzeńcem gości w 21 minucie, kiedy na uderzenie zdecydował się bardzo aktywny tego dnia Mateusz Kupka.
Po dwudziestominutowej nawałnicy, która nie przyniosła spodziewanych rezultatów, gospodarze mocno spuścili z tonu i oddali inicjatywę przyjezdnym. W odstępie zaledwie kilku minut swój kunszt musiał zaprezentować Radosław Kalata, który dwukrotnie wyszedł obronną ręką z pojedynków sam na sam z napastnikami Mills. W 39 minucie golkiper „biało-czerwonych” ponownie dał popis swoich umiejętności, kiedy obronił bardzo mocny strzał sprzed pola karnego.
„Orły” mogły zakończyć pierwszą połowę spotkania bardzo mocnym akcentem, ale w idealnej pozycji spudłował Sławomir Pękała.

Mirosław Pawlak (przy piłce) miał swoją okazje do zdobycia bramki. (photo: James Richardson)

Bardzo otwarte i trzymające w napięciu pierwsze trzy kwadranse zwiastowały wiele emocji w drugiej odsłonie sobotniej potyczki. Niczym w filmach Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie miało tylko narastać.
Od pierwszego gwizdka rozpoczynającego drugą połowę, to goście ruszyli do huraganowych ataków. W 52 minucie bardzo groźny strzał głową sparował Kalata. Kilka chwil później, po stałym fragmencie gry, z pustej bramki piłkę wybił Łukasz Golder. The Eagle byli w sporych tarapatach. Najpierw w sytuacji sam na sam ponownie gospodarzy golkiper, a gdy już bramkarz nie dawał rady, to z pomocą przychodzili mu obrońcy. Tak jak w 60 minucie, kiedy futbolówkę zmierzającą wprost do siatki, w ostatniej chwili zatrzymał Robert Oziemczuk.

Radosław Kalata wielokrotnie ratował skórę kolegom w starciu z Barton Mills i zasłużenie otrzymał tytuł MVP spotkania. (photo: James Richardson)

Gdy wydawało się, że trafienie dla Barton Mills FC to kwestia czasu, niespodziewanie cios zadali gospodarze. Prawym skrzydłem przecisnął się Mariusz Kożuchowski, wpadł w pole karne, zagrał wzdłuż bramki, a zamykający akcję na drugim słupku Mateusz Gretkowski nie miał problemów z wpakowaniem jej do siatki. Jeden do zera! Niemoc strzelecka została przełamana! Warto w tym momencie nadmienić, że było to czwarte trafienie lewoskrzydłowego The Eagle w trzecim meczu tego sezonu!
„Biało-czerwoni” jeszcze nie zdążyli wyjść z euforii po inauguracyjnym golu, a na ich głowy spadł kubeł lodowatej wody. Na strzał z dystansu, tuż po wznowieniu gry zdecydował się Luke Rookyard. Rozgrywający Mills popisał się chirurgiczną precyzją i umieścił piłkę w prawym górnym rogu bramki. Uderzenie było na tyle silne, że golkiper gospodarzy nawet nie zdążył zareagować. Mecz rozpoczynał się od nowa…

Mateusz Gretkowski (czerwony trykot) ma już na swoim koncie cztery bramki w trzech meczach tego sezonu. (photo: James Richardson)

Po wyrównującym trafieniu, goście sobotniej rywalizacji postanowili pójść za ciosem i już pięć minut później cieszyli się z kolejnego trafienia. Prostą stratę w środkowym sektorze zanotował jeden z zawodników w czerwonych trykotach. Piłka dostała się pod nogi Chrisa Walkera. Skrzydłowy Mills wpadł w pole karne, przymierzył po długim słupku i dał prowadzenie swojej drużynie.
Po trafieniu na 2:1 z letargu obudzili się gospodarze, którzy ruszyli do odrabiania strat. W 78 minucie powinno być już 2:2. Potężny strzał zza pola karnego oddał rozgrywający The Eagle, Filipe Silva, ale piłka zatrzymała się na słupku. Legendy głoszą, że stalowa konstrukcja drży aż po dziś dzień.
Im bliżej końca rywalizacji, tym większą przewagę uzyskiwali gospodarze. W 82 minucie doskonałej sytuacji nie wykorzystał Dawid Wojtowicz. Upór „Orłów” nagrodzony został w 84 minucie. Sławomir Pękała błyskawicznie rozegrał stały fragment gry, piłka dotarła na prawe skrzydło do Mariusza Kożuchowskiego. Ten bardzo przytomnie zagrał do wchodzącego w pole karne Dawida Wojtowicza. Napastnik The Eagle zagrał futbolówkę wzdłuż linii bramkowej, na którą czyhał już na drugim słupku Kristaps Janens. Łotyszowi w „biało-czerwonych” barwach nie pozostało nic innego, jak wpakować ją do bramki i doprowadzić stan rywalizacji do remisu. Pomimo prób z obu stron, wynik do końca meczu nie uległ już zmianie.

Kristaps Janens daje wyrównanie w starciu z Barton Mills FC. (photo: James Richardson)

Po końcowym gwizdku sędziego, na murawie próżno było szukać zadowolenia po którejś ze stron. Obie ekipy czuły spore rozczarowanie, że pomimo wielu okazji nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Z przebiegu meczu podział punktów to chyba najsprawiedliwszy wynik.
Abstrahując od wyniku, zawodnicy obu drużyn stworzyli bardzo ciekawe i pasjonujące widowisko, obfitujące w zwroty akcji, emocje i piękne bramki. Mimo że „Orłom” nie udało się wywalczyć trzech punktów to inauguracja nowego obiektu wypadła okazale. Kibice mogą się czuć ukontentowani, bo obejrzeli świetne sportowe widowisko! A o komplet punktów można i trzeba powalczyć w kolejnej ligowej potyczce! W najbliższą sobotę podopieczni Arkadiusza Reputały zmierzą się w wyjazdowym starciu z Histon Hornets. Początek rywalizacji, klasycznie, o godzinie 15!

The Eagle FC – Barton Mills FC 2:2 (0:0)

Bramki: Mateusz Gretkowski, Kristaps Janens – Luke Rookyard, Chris Walker.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: