Zespół The Eagle FC kontynuuje znakomitą serię i w ubiegłą sobotę odniósł dziewiąty z rzędu ligowy triumf. W pokonanym polu pozostawili tym razem drużynę MOTT Macdonald Reserves.
Rywalem Orłów w sobotnie popołudnie na Girton Recreation Ground był totalny outsider rozgrywek w Dywizji 3B. Drużyna MOTT Macdonald okupowała ostatnie miejsce w ligowej tabeli z zaledwie jednym zwycięstwem w całych rozgrywkach i zatrważającym bilansem bramkowym. Warto wspomnieć, że w starciu poprzedzającym konfrontację z rozpędzonym liderem z Newmarket, Macdonalds doznali druzgocącej klęski 13:0! Zatem każdy inny wynik, niż zwycięstwo The Eagle FC można by było rozpatrywać w kategoriach ogromnej niespodzianki, wręcz sensacji.
Rywal z dolnych rejonów tabeli oraz fatalne wyniki przez niego notowane, zdecydowanie nie podziałały mobilizująco na podopiecznych Arkadiusza Reputały. Orły weszły w mecz bardzo ospale, licząc, że mecz wygrają jak najmniejszym nakładem sił, na stojąco. Mnóstwo było niedokładności oraz chaosu, który determinowany był głównie przez taktykę przyjętą przez gospodarzy – znany i lubiany w Anglii „kick and run”. Na pozostawiającej sporo do życzenia murawie mnożyły się błędy i bardzo łatwo było o fikołek techniczny. Biało-czerwonym brakowało cierpliwości, a pod bramką rywali skuteczności i zimnej krwi. Wraz z upływającym czasem frustracja w szeregach lidera rozgrywek wzrastała. Miało być łatwo, miło i przyjemnie, a rywal postawił gęste zasieki, przez które ciężko było się przedrzeć. Wszelkie złe emocje wśród Orłów potęgował fakt, że raz na jakiś czas gospodarze wyprowadzali groźne kontrataki. Brakowało asekuracji, brakowało agresywnego doskoku do rywali, brakowało organizacji i dyscypliny. I co najistotniejsze, brakowało bramek! Przed pierwsze dwa kwadranse kibice na Girton Recreation Ground nie byli świadkami atrakcyjnego widowiska…

Bezradnym i apatycznym Orłom z pomocą musieli przyjść sędzia, a także sami rywale. Najpierw rozjemca sobotniej konfrontacji, Luay Judeh, podyktował rzut wolny pośredni z odległości nie większej niż trzy metry od bramki Macdonalds, który na trafienie otwierające zamienił niezawodny Sławomir Pękała. Jeszcze przed przerwą, gospodarze sami wpakowali sobie piłkę do siatki. Jeden z defensorów próbował wyekspediować futbolówkę z własnego pola karnego. Robił to jednak na tyle nieporadnie, na tyle ślamazarnie, że wjechał z piłką do bramki. Dosłownie! W międzyczasie swoje ósme trafienie w sezonie zanotował Mariusz Kożuchowski i Orły schodziły na przerwę z komfortowym, trzybramkowym prowadzeniem.

Jeżeli fani The Eagle liczyli, że kolejne bramki po zmianie stron dla ich ulubieńców to tylko kwestia czasu, srogo się rozczarowali. Orły już do przerwy jechały na rezerwie, a w drugiej części spotkania paliwa w baku zabrakło niemal całkowicie. Podopieczni Arkadiusza Reputały wyglądali na ukontentowanych wynikiem i myślami ewidentnie byli już przy kolejnych spotkaniach, zapominając, że mecz trwa 90 minut. Doprowadziło to do sytuacji, że to gospodarze, dość nieoczekiwanie, w drugiej części gry nadawali ton boiskowym wydarzeniom, groźnie zagrażając bramce strzeżonej przez Piotra Jedynaka. W ostatniej fazie akcji brakowało im jednak umiejętności, efektywności i czasami po prostu szczęścia, dlatego mecz zakończyli z zerowym dorobkiem po stronie zysków. Orły ograniczyły się głównie do wyprowadzania kontrataków. Swoje sytuacje mieli Sławomir Pękała, Dawid Wojtowicz, Radosław Oleksiak czy Mateusz Gretkowski, którego strzał zatrzymał się na słupku. Lekcji skuteczności swoim kolegom z drużyny udzielił Mircea-Iacob Baciu w ostatniej akcji meczu. Po szybkim wyprowadzeniu piłki, rumuński skrzydłowy dynamicznie wpadł w pole karne i silnym, plasowanym strzałem z ostrego kąta zmieścił piłkę między słupkiem a nogą golkipera, ustalając tym samym wynik konfrontacji na 4:0. Chwilę po tej akcji, sędzia zakończył zawody.

Orły dopisały kolejne trzy punkty do swojego dorobku, ale ich dyspozycja nie rzuciła na kolana. Można mieć tylko nadzieję, że biało-czerwoni szafowali siłami i była to jedynie zasłona dymna przed arcy istotnym kolejnym pojedynkiem! W najbliższą sobotę The Eagle FC powalczą o drugi w swojej historii awans do półfinału John Ablett Cup! Ich rywalem w starciu wyjazdowym będzie drużyna Brampton Reserves! Trzymamy bardzo mocno kciuki! Niech historia pisze się dalej!
MOTT MACDONALD – THE EAGLE 0:4 (0:3)
Bramki: Sławomir Pękała, Mariusz Kożuchowski, samobójcza, Mircea-Iacob Baciu.
The Eagle: Piotr Jedynak – Filip Tasior, Arkadiusz Jargieło, Paweł Oziemczuk, Mircea-Iacob Baciu – Mariusz Kożuchowski, Kacper Brzozowiec, Dawid Wojtowicz, Daniel Roose, Mateusz Gretkowski – Sławomir Pękała.
Rezerwowi: Jarosław Olczak, Mirosław Pawlak, Radosław Oleksiak, Damian Fal, Maciej Pawlak